się w wyjazdach do północnej Nowej Anglii i na kanadyjskie
wybrzeże, a oprócz tego organizowało zimowe wyprawy do Kostaryki, gdzie po przejściu na emeryturę osiedli jej rodzice i zajęli się prowadzeniem schroniska dla turystów. Miała więc pełne ręce roboty. W tej chwili nie było sensu rozszerzać działalności na Montanę i Wyoming. W głębi duszy Lucy wiedziała, że prawdziwym powodem jej wyjazdu jest Sebastian Redwing i obietnica złożona Colinowi. Niedługo przed śmiercią mąż kazał jej przyrzec, że gdyby kiedykolwiek potrzebowała pomocy, zwróci się do Sebastiana, jego przyjaciela o dziwnym charakterze i równie nietypowym życiorysie. Sebastian był fachowcem do spraw bezpieczeństwa, założycielem i współwłaścicielem jednej z najlepszych w kraju firmy ochroniarsko-detektywistycznej, Redwing Associates. Colin, który podobnie jak jego ojciec obracał się w świecie wielkiej Polski Ład: Składka zdrowotna z kolejną dziurą polityki, zapewne przeczuwał, że może nadejść dzień, gdy jego żona będzie potrzebowała pomocy takiego człowieka. Lucy zastanawiała się, czy ten dzień właśnie nadszedł. W ciągu ostatnich tygodni przydarzyła się jej seria dziwnych incydentów. Właściwie nie było to nic poważnego i nie miała pewności, czy nie padła ofiarą własnej wyobraźni, ale nie potrafiła się pozbyć dziwnego niepokoju i napięcia. Oprócz tego musiała myśleć Najpopularniejsze wzorki na paznokcie na lato o bezpieczeństwie dzieci. Opadła na fotel i poczuła, że coś ją uwiera. Zapewne szminka lub długopis, albo jakaś zabawka J.T., pomyślała. Przesunęła ręką po siedzeniu i zamarła, czując w dłoni rozgrzany kawałek metalu. To była pistoletowa kula. W pierwszej chwili chciała po prostu wyrzucić znalezisko przez okno, ale powstrzymała się, bo w zetknięciu z asfaltem mogłoby wystrzelić. Nie była to bowiem zużyta łuska, ale prawdziwy nabój z gotową do odpalenia spłonką, ładunkiem wybuchowym i pociskiem. Ktoś zostawił taki prezent na siedzeniu jej samochodu. Okna były przez cały czas otwarte. Drzwi również. Każdy mógł podejść do auta i niespostrzeżenie wrzucić kulę do środka. Lucy poczuła drżenie rąk. Nie, tylko nie to. Oddychała powoli, starając się uspokoić nerwy. Umiała pływać łódką i kajakiem, wspinać się po górach, znała zasady pierwszej pomocy medycznej. Potrafiła również zaplanować w najdrobniejszym szczególe niebanalne, pełne przygód wyprawy, wymagające sporej sprawności fizycznej. Ale zupełnie nie znała się na broni. Nie chciała się na niej znać. Do kieszeni szortów szybko wsunęła kulę, by ukryć ją przed córką. Madison wyszła ze sklepiku w towarzystwie kilku innych nastolatek. Nonszalancko obracała kluczyki na palcu, jakby prowadziła samochód już od lat. Dziewczyny z wyraźnym rozbawieniem Na mazurach kurs żeglarski dla dorosłych o czymś rozmawiały. Dzięki Bogu, jej córka jednak ma tu przyjaciółki, choć od początku wakacji bezustannie okazywała, jaka jest samotna i nieszczęśliwa. Oczywiście chodziło jej o to, by wytargować wyjazd do Waszyngtonu. Teraz zręcznie wskoczyła na miejsce kierowcy. – Siodłaj konie, mamo. Ruszamy. Lucy ani słowem nie wspomniała o kuli. To był jej problem, nie dzieci. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że stała się obiektem czyichś prześladowań. Zdarzenia, jakie miały miejsce w ostatnich tygodniach , sprawiały wrażenie zupełnie przypadkowych