kartoteki...
- Tak, rozumiem, o co ci chodzi. - Więc co chciałbyś, żebym zrobiła? - Może się zastanowię nad tą firmą od zabezpieczeń. - Nie policja? - Nie. Widzisz, muszę myśleć o Lizzie. Dopiero niedawno doszła do siebie po tym wszystkim, a to mogłoby ją zdenerwować. - Zmusił się do uśmiechu. - Lada dzień ma wyjść jej nowa książka, potem czeka ją trasa promocyjna, trochę za dużo tego. - Tak, masz rację. - Alicia zastanawiała się przez chwilę. - A może to jakiś pismak bez skrupułów miał nadzieję na sensację dnia? - Alicia pokręciła nieskazitelnie ufryzowaną głową. - Skoro tak, to pewnie czekał go srogi zawód. Najpopularniejsze wzorki na paznokcie na lato - Faktycznie, nie miał co czytać. Tam są same nudy. - I dzięki Bogu. - Rzeczywiście - zgodził się z nią Christopher. 63 Dla Sandry ta noc była nie do wytrzymania. W końcu położyła się do łóżka, zadowolona z chwili samotności. Wiedząc, że Irina śpi kamiennym snem, Scholz - kanclerz, który się waha. "Niemcy tracą reputację wiarygodnego sojusznika" mogła przynajmniej odrzucić groteskę udawanej normalności, do której czuła się przymuszona. Ale mimo skrajnego wyczerpania, wypoczynek nie wchodził w rachubę. Leżała więc, przeżywając kolejno fakty, które przytłaczały ją takim ciężarem, że czuła się rozdarta na kawałki. Sen, kiedy wreszcie ją dopadł, był płytki i niespokojny; obudziła się przejęta grozą, z bijącym mocno sercem. Rzeczywistość znów zamknęła ją w swych kleszczach. Joanne nie było i już nigdy jej nie będzie. Przeszukiwanie domu w Chingford Hatch wyraźnie dobiegło końca, więc w porze lunchu mogli wrócić. Irina uszczęśliwiona powrotem zaczęła od pierwszej chwili biegać po domu. Sandra i Tony, dzieląc wspólny ból, teraz, w domu bez Joannę jeszcze silniejszy, zdawali sobie sprawę, jak krótko potrwa ta radość, bo przecież tej, której dziecko szukało w każdym kącie, nie było. I przynajmniej tym razem Tony wręcz czekał na płacz córki, gotów ją pocieszać, ale kiedy Irina ostatecznie przyszła do salonu, gdzie siedzieli, zwróciła się od razu do babci. - Trzeba będzie jej powiedzieć - przekonywał Tony Covid-19 Sandrę jeszcze w Edmonton. - Wiem. - A może - zapytał zupełnie jak dziecko potrzebujące aprobaty dorosłych - odłożymy to jeszcze? Im dłużej, tym lepiej, myślała Sandra. Dziesięć, dwadzieścia lat... - Czemu nie? - odpowiedziała ostrożnie. Ten moment nastąpi już wkrótce. W nocy wyobrażała sobie, jak to będzie, starając się wymyślić najlepszy sposób, ale nie istniał dobry