Kiedy obok niego stanęła panna Georgina Croft, Lucien doszedł do wniosku, że
wieczór jednak nie będzie całkowitą stratą czasu. Ta młoda dama zajmowała szóstą pozycję na liście Mullinsa. - Dobry wieczór - powiedział. Gdy wstał i podsunął jej krzesło, panna Croft zarumieniła się po korzonki ciemnych włosów i rozejrzała gorączkowo. Niestety karteczka z jej nazwiskiem tkwiła w tym samym miejscu, między lordem Kilcairnem a półgłuchym lordem Blakelym. - Dobry wieczór, milordzie - wykrztusiła wreszcie. - Dobry wieczór - powtórzył. Dopiero teraz uświadomił sobie, że nie ma pojęcia, jak rozmawiać z debiutantką, by jej śmiertelnie nie przerazić. Hm. Panna Croft głośno przełknęła ślinę. - Chłodno dzisiaj, prawda? Aha, zwykła niezobowiązująca rozmowa. Poczuł lekkie rozczarowanie, ale jednocześnie ulgę, że nie będzie musiał się wysilać... chyba że dołączy do nich panna Gallant. Wakacje w kraju - Nic dziwnego, zważywszy na to, jak wcześnie zaczyna się sezon w tym roku. - Istotnie. Na szczęście mieliśmy łagodną zimę. W tym samym momencie dobiegły do niego strzępy identycznej rozmowy. Zerknął w tamtą stronę akurat w chwili, gdy Rose dzieliła się uwagą na temat zimy. Napotkał spojrzenie panny Gallant i uniósł brew. Zanim guwernantka odwróciła wzrok, po jej ustach przemknął cień uśmiechu. Lucien nagle zaczął się zastanawiać, czy ona również uważa tę salonową gadaninę za Stifado niedorzeczną. Sytuacja byłaby zabawna, zważywszy na to, że panna Gallant sama uczyła tych nonsensów, by zarobić na życie. Odzyskawszy nieco entuzjazmu, zwrócił się do Georginy Croft: - Co tak wcześnie sprowadza panią do Londynu? Dziewczyna zerknęła na matkę siedzącą w drugim końcu stołu. - Ojciec ma tu pewne sprawy do załatwienia. A pana co sprowadza, milordzie? - Rodzinne obowiązki. - „Rodzinne obowiązki?” Do tej pory w ogóle nie zwracałeś na nas uwagi. - Jazgotliwy głos pani Delacroix wybił się ponad gwar rozmów. Lucien drgnął. Do diaska, zapomniał o niej zupełnie. - A cóż miały znaczyć te słowa, moja droga? - spytał, posyłając jej cierpki uśmiech. Ciotka Fiona poznała po wyrazie jego twarzy, że przebrała miarkę. - No, wiesz - bąknęła, sięgając po kieliszek madery. Zanim kolacja dobiegła końca, Luciena rozbolała głowa. Georgina Croft piła łyk wina za każdym razem, kiedy zadawał pytanie, więc szybko się wstawiła, co pomogło jej się rozluźnić, ale nie wyostrzyło dowcipu. Gdy Fiona wstała, by wraz z innymi damami udać się do salonu, zerwał się pospiesznie, ale nie zdążył zrobić kroku, gdy u jego boku zjawiła się guwernantka. Uchwyciwszy jej znaczące spojrzenie, czym prędzej wziął ciotkę pod ramię. - Panno Gallant, obawiam się, że moja droga ciocia nie czuje się dobrze - oznajmił głośno. Pani Delacroix wytrzeszczyła oczy. - Ja... mieszkania na sprzedaż Kołobrzeg - Och, biedactwo, od rana boli ją głowa - powiedziała Alexandra z troską w głosie i chwyciła kobietę za drugie ramię. - A tak się cieszyła na to przyjęcie. - Co do... - Chodźmy, ciociu - przerwał jej Lucien. - Zawieziemy cię do domu i położymy do łóżka. Lord i lady Howard z pewnością zrozumieją. - Tak, dobry sen potrafi zdziałać cuda, pani Delacroix. Panna Gallant skinęła na Rose i razem podążyli przez tłum do drzwi. Po drodze pożegnali się z paroma osobami, po czym wyszli pospiesznie z domu i wsadzili zdziwioną kobietę do czekającego powozu. - Doskonale się pani spisała, panno Gallant - stwierdził Lucien, gdy karoca ruszyła