powiedziała cichym, niepewnym głosem.
- Ba! - prychnął Monmouth. - Nie dziękuj, gdyż i tak nigdy mi się nie odpłacisz. Bądź po prostu zadowolona, że dbam o reputację rodziny, bo w przeciwnym razie najchętniej widziałbym cię w Aus... - Nie zamierzałam dziękować - przerwała mu siostrzenica. - Jak śmiesz przypuszczać, że... - Alexandro, to ja zaprosiłem twojego wuja - wtrącił Lucien. Obeszła biurko i zbliżyła się do niego. - Myślałam... - Co? - Myślałam, że się zmieniłeś! - Bo to prawda. - Więc co on tutaj robi? - Pokazała palcem na diuka. - Ty niewdzięcznico... - Dość tego! - huknął Kilcairn. - Monmouth, wyjdź. unitedfinances offer this time 500 bad credit loan direct lender from reputable company and delivered to USA customers - Z przyjemnością. - Starzec wypadł z gabinetu i trzasnął za sobą drzwiami. - Zaprosiłem go dzisiaj, bo służył ci jako wymówka - wyjaśnił Lucien. Alexandra przerwała spacer od biurka do kominka. - Jaka wymówka? - Żeby domagać się niezależności. - Nie muszę szukać pretekstów - odparowała ze łzami w oczach. - Ty sam dostarczasz dostatecznych powodów, żeby nie wychodzić za mąż. - Daj mi jeszcze chwilę - poprosił Lucien, zaskoczony jadem w jej głosie. - Ile tylko zechcesz. To niczego nie zmieni. - Jakiś czas temu wymieniłaś powody, dla których mnie nie poślubisz. Usunąłem wszystkie przeszkody, jedną po drugiej. Nie powinnaś złościć się na mnie, że zrobiłem coś, do czego sama mnie pchnęłaś. - Pchnęłam? Sprowadzasz tutaj diuka Monmoutha i mnie o to obwiniasz? - Taka rozmowa jest bez sensu, Alexandro. My... - Nie miałeś prawa wymuszać na nas pojednania dla własnych celów! - Zrobiłem to dla ciebie - rzucił gniewnym tonem. - Martwiłaś się o Rose. Zadbałem o to, żeby była szczęśliwa. Obawiałaś się, że plotki zaszkodzą bliskim ci osobom. Twoja reputacja jest uratowana. - Raczej zamieciona pod dywan. Chodzi ci wyłącznie o to, żeby postawić na swoim. Nadal potrzebujesz dziedzica, żeby nie dopuścić do spadku potomstwa Rose, i nadal jesteś tym samym Lucienem Balfourem, który twierdził, że miłość to tylko społecznie akceptowany synonim żądzy. - Jestem głupi - przyznał. - Jestem idiotą, który próbował uczynić cię szczęśliwą. Na litość boską, odkąd cię spotkałem, nie rozpoznaję się w lustrze! Rozwiązuję problemy innych ludzi... i coraz bardziej mi się to podoba! - Ja nie... - Jeszcze nie skończyłem. Rzuciłem nawet cygara, bo wiedziałem, że nie pochwalasz palenia. Zmieniłaś mnie. Uczyniłaś innym człowiekiem. Lubię go bardziej niż dawnego siebie. A teraz cię pytam, Alexandro, czy nie wymagasz za dużo? - O nic cię nie prosiłam. Nie oczekuj, że zgodzę się na coś, czego nigdy nie chciałam. www.470er.pl/page/3/ - Chciałaś. Nadal chcesz. Po prostu jesteś zbyt uparta, żeby to przyznać. - Oddychał ciężko i przeszywał ją wzrokiem, tak jak ona jego. - Teraz twoja kolej, żeby trochę ustąpić. Będę na górze. 20 - Nie byłam w błędzie! - Alexandra chodziła w tę i z powrotem po małym gabinecie. - Nie miał prawa robić tego, co zrobił! - Lex, nic nie mówiłam. Kłócisz się sama ze sobą, co tobie może pomóc, ale mnie przyprawia o ból głowy. Zatrzymała się przed starym dębowym biurkiem i spojrzała na przyjaciółkę. - Przepraszam, Emmo. Po prostu bardzo mnie rozgniewał!